czwartek, 18 czerwca 2015

Rozdział 37



W tym momencie Vulcanus wybucha gromkim śmiechem, od którego drży cała jaskinia. Reszta zebranych też weseleje i nabijają się jeden przez drugiego:
- Aż strach, żeby tymi szablami się nie zacięła!
- A jaka pozycja do walki, aż oczy cieszy jak tak pierś wypięła...
- A te teksty i wymyślne niby obrażanie, dziewczyna ma wyobraźnie, ale za diabły nie potrafi umiejętnie przekląć.
- Dawno nam takiej rozrywki Jo nie sprawiła.
- Oko do broni ma, bo wybrała szabelki mojej roboty. – chwali się jeden z aniołów na co drugi odparowuje:
- Zdurniałeś! Najbliżej były to je wzięła, jak by czas na selekcje miała to mój miecz by wybrała!
A potem głosy ruszają lawinowo:
- Chyba mój!
- Nie, mój!
- O jaśniałeś! Wiadomo, że moją broń by wybrała!
Od słów dochodzi do przepychanek. Następnie padają pierwsze ciosy. Po chwili całe grono zarówno anioły, jak i Calo zatraca się w nawalance, każdy na każdego. Nawet Vulcanus daje się ponieść chwili, grzmoci swoich kowali na prawo i lewo. Nikt nie zwraca na mnie uwagi. Pozostaje mi unikanie zabłąkanych w moją stronę ciosów lub lecących postaci. Taki obrót spraw uważam, za jak najbardziej sprzyjający. Robiąc uniki oraz kilkakrotnie zarabiając i oddając przypadkowe ciosy czy kopniaki wydostaję się z zasięgu rąk i nóg walczących. Padam na chwilę na podłoże i sapię. Następnie sprawdzam stan mojego ciała. Uff jest nieźle, jak na taką burdę. Co prawda ktoś rozwalił mi nieźle wargę, ale po za tym tylko kilka siniaków i najwyżej jedno czy dwa złamane żebra. Uważając, żeby nie zwrócić na siebie zbytniej uwagi doczłapuję do najbliższego stanowiska kowalskiego i łapię za narzędzia. Prętem próbuję podważyć mój bloker, ale robię to bardzo niefachowo i boleśnie obcieram sobie nogę. Przeklinam się w duchu, że przez tyle lat w Strefie Mgły nie nauczyłam się, żadnych przydatnych w tym momencie umiejętności. Znów się łapię na myśli o Risusie, który proponował mi lekcję zajęć praktycznych z wytrychami i sprzętem złodziejskim. Ciekawe co z nim i Bellusem. Czy mnie szukają? To anioły ciemności – upominam się – na pewno mnie wystawili i teraz piją za udany interes w barze w Domu Mroku. A niech im się Lucis czka! Przeklęta moja naiwność! Mam chorą słabość do tych wstrętnych istot. Najpierw Gravis! Potem Risus, Bellus a teraz znów dała się podejść tej Jo! Głupia! Głupia! Głupia…