- Dość – cichy szept Jo wystarczy by
wszyscy ucichli. – Zabawna z ciebie duszyczka, Nebulo. Ale trochę zawiodłaś moje
oczekiwania...
- Oczekiwania?- prycham. I milknę.
Przeklinając w myślach, za to że znów się odzywam. Niech mnie ktoś powstrzyma. –
powtarzam sobie w głowie.
- Tak, oczekiwania. Dużo się o tobie mówi
od kiedy zostałaś Przewodnikiem. – tłumaczy cierpliwie anielica. A ja w duchu szczerze
podziwiam ją za cierpliwość, sama na jej miejscu udusiłabym siebie pewnie
dawno. – Już twoim śmiertelnym życiem interesowało się całe Piekło, Tulio. – drżę mimowolnie
na dźwięk mojego imienia, a ona widząc to mruga figlarnie do mnie. Obserwuje mnie czujnie, akcentując
każde kolejne zdanie - Wszyscy znają twoją, że tak powiem ognistą historię.
Twoja śmierć była czymś spektakularnym. Jaraliśmy się nią. - Tłum wokół nas zagryza śmiech. A mnie paraliżuje chłód. Cóż za złośliwość w doborze słów. A jej ciche słowa dalej płyną - Wiesz, podczas gdy odbywał się sąd nad
twoją duszą wszyscy Rycerze i znaczące anioły ciemności robiły zakłady jaki
będzie wyrok. Oczywiście większość stawiała, że trafisz wycieczkę do ciepłych krajów. Każdy Rycerz chciał być tym, na którego teren trafisz. Oczywiście
Białaski coś zachachmęciły, bo jak to wytłumaczyć, że udało ci się uciec od kary. Jednak zainteresowanie
tobą do dziś nie osłabło. Długo utrzymywałaś się jako Przewodnik. Biali wierzą w
ciebie. Ty jednak ich znowu zawiodłaś i zacieśniłaś kontakty z handlarzami Domu Mroku…
- Wystarczy! Co to ma znaczyć? – jestem przerażona
tym co mówi. Moje życie i moje zmagania po śmierci były rozrywką dla mieszkańców
Piekła? Czemu? Wspomnienia, jak konie w galopie, przelatują mi przed oczami.
Wszystkie okropności, które przeżyłam i które uczyniłam, oni wszystko obserwowali,
komentowali. Czuję się naga i zagubiona. Z jednej strony jestem ciekawa co jeszcze powie, z drugiej strony wiem, że każde słowo ma ukryty cel. Chce mnie do czegoś sprowokować?
- Sprecyzuj pytanie? – mówi szyderczo Jo,
a zebrana zgraja patrzy na mnie wyczekująco.
- Kim naprawdę jesteś? – rzucam ochrypłym
głosem.
Moje pytanie zaskakuje chyba wszystkich.
Przyznam, że mnie też.
- Dobra, takiego pytania się nie
spodziewałam. Punkt dla ciebie za nieprzewidywalność. – Jo patrzy na mnie parę sekund oceniająco, po czym dodaje
- Naprawdę nie wiesz?
- Jesteś Szarym Rycerzem, prawda? – mówię,
a raczej pytam, nie czekam jednak na odpowiedź i kontynuuje. – Czemu tu jestem?
Po co te gierki?
- Brawo. Dużo czasu ci to zajęło. –
wzdycha teatralnie Jo.
- Widziałaś siebie w lustrze? Jakoś nie spełniasz mojego
wyobrażenia o władcy Piekielnej Kuźni – odgryzam się.
- Bo bazujesz na stereotypach.
- Po co mnie tu sprowadziłaś? Mam dość
gierek i potyczek słownych, poproszę kawę na ławę.
Czuję, że nie tylko ja jestem ciekawa jej
odpowiedzi. Pracownicy kuźni z wyraźnym zainteresowaniem spoglądają po sobie.
Tylko mogę sobie wyobrazić jak dyskutują ze sobą w myślach.
- Poproszę? – powtarza po mnie Jo unosząc
brew - O do ciemności kiedy ja ostatnio słyszałam to słowo.
- Jo? – wtrąca się Vulcanus. Ta spogląda
na niego ponuro. Mierzą się przez chwilę wzrokiem, co kończy się kolejnym teatralnym gestem- przewracaniem
oczami przez anielicę.
- Zapaćkane mordy do roboty – syczy lodowato Jo, na
co otaczająca nas grupa oprócz Hefajstosa z zawodem w oczach pierzcha do przerwanej
pracy. Olbrzym uśmiecha się zadowolony z odesłania gapiów. Ale Jo szybko ściera mu uśmiech z twarzy, spoglądając na niego ze złośliwą satysfakcją – Vu?
- Ja też? – pyta doprawdy zdziwiony. Po czym
czeka na odpowiedź. Stoimy w ciszy dość długi czas. Vulcanus w związku z brakiem reakcji, zaciska zęby i wnerwiony obraca się na pięcie. Odprowadzam go wzrokiem gdy odchodzi.
- Kontynuujmy rozmowę w moim biurze. –
rzuca Jo i nie czekając za mną rusza w stronę paleniska z niebieskim
płomieniem, w którym poprzednio zniknęła.