czwartek, 29 września 2011

Rozdział 3

- Pozdrawiam Cię Nebula* -rzekł anioł ciemności z uśmiechem pokłoniwszy głowę. Na widok tego uśmiechu moja podopieczna aż wzdychnęła z zachwytu a w jej myślach usłyszałam lawinę zachwytów na temat nowego. Risus  jak na anioła ciemności przystało był bardzo urodziwy. Wysoki, dobrze zbudowany, z majestatycznymi czarnymi skrzydłami, z zabójczo czarującym uśmiechem na twarzy, o wesołych, łobuzerskich iskierkach w błękitnych oczach oraz zawadiacko opadającej na czoło blond grzywce. Wyglądał tak, że w mig oczarowywał nie jedną anielice (a co tu mówić o innych istotach). Dlatego zachwyt Jenny nie był dla mnie zaskoczeniem. Zaskoczeniem natomiast było to, że w ogóle się tu pojawił.
- Co ty tu u licha robisz?
- Widzę, że nie trzymasz się anielskiej etykiety**? Nieładnie z twojej strony- powiedział i uśmiechnął się szelmowsko.- Przedstawisz mnie swojej podopiecznej?
-Nie!
-Krótko i zwięźle. Za zwyczaj bywa bardziej wylewna-rzekł zwracając się do Animusa- Nazywam się Amens Risus***, ale mów mi po prostu Risus- mrugnął flirciarsko do Jenny.- Wybacz swojej przewodniczce jej zachowanie ale po prostu nie lubi się mną dzielić z takimi ślicznotkami...
"Co ty u licha wyprawiasz?!"- wysłałam mu myśl naładowaną irytacją- "Wiesz przecież, że nie wolno Ci tu przebywać w chwili oprowadzania duszyczki!"
"Nie denerwuj się Nebula, złość piękności szkodzi"-usłyszałam jego drwiący głos w głowie lecz po chwili ton spoważniał- "Gdybym nie musiał to bym nie przeszkadzał. To sytuacja kryzysowa, że tak powiem. A raczej pomyślę".- dodał wysyłając mi uśmiech.
Prawda była taka, że w mojej "umowie o prace" istniał zapis małym druczkiem o nagłych sytuacjach, w których to aniołowie mogli mi tu wpadać bez ograniczeń. Ale jak na razie ten kruczek w "umowie" nie był wykorzystywany. Widocznie aż do dziś.
"To co bunt czy ucieczka?"-spytałam drwiąco bo nie wierzyłam, że coś takiego może mieć miejsce.
"Ucieczka"- odpowiedział patrząc mi w oczy. -" Sześć z najbardziej plugawych duszyczek wyrwało się z Piekieł. Powiedzmy, że kilku Calo**** ułatwiło im ucieczkę. Chcąc w ten sposób urozmaić i uatrakcyjnić sobie dzień. Jednakże sprawy posunęły się za daleko i dwóch z Animusów dotarło tutaj, a..."
-Słucham?!- wyrwało mi się na głos. 
- Przecież nikt nic nie mówił-rzekł Animus patrząc na mnie ze zdziwieniem. 
Tak skupiłam się na naszej wymianie myśli, że dopiero teraz przypomniało mi się o obecności Jenny. Tymczasem ona okazał się znów zaskakująco zabawna. Po wysłuchaniu kilku jej myśli okazało się, że ubzdurała sobie iż jest to kolejny etap zmagań na jej drodze do którejś z Bram. A test jej zdaniem polega na tym, że ten spotkany przystojniak będzie chciał ją uwieść. Okazało się, że chyba nie tylko ja zwróciłam uwagę na Animusa, bo nagle Risus wybuchł szaleńczym chichotem. 
"Zawsze masz takie zabawne duszyczki?"- wysłał mi myśl nadal chichocząc- "Niech ja opowiem o tym w Domie Mroku, ale będzie rechot..."
Jego chichot był strasznie zaraźliwy więc po chwili i ja zanosiłam się od śmiechu. Tymczasem Jenny zagryzała usta bojąc się, że pozwalając sobie na dołączenie do naszego (jak dla niej bez sensownego) rechotu straci możliwość zbawienia. Co rozśmieszyło nas jeszcze mocniej. 
     Pewnie śmialibyśmy się jeszcze długo gdyby nie pojawienie się kolejnego gościa. 
- Pozdrawiam Cię Amensie Risusie i Ciebie Erro!- rzekł gość. Był to niezwykle przystojny szatyn o pięknych srebrnobiałych piórach. Należał on do Białych Braci (B.B.) i moja Strefa Mgły wchodziła w skład jego "rewiru". Bo on to taki ala listonosz.
- Pozdrawiamy Cię Humilisie Anculusie*****!- odparliśmy zgodnym chórem.
"Listonosz jak zwykle w porę"- zaśmiał się mi w głowie głos Risusa. Udałam, że go nie słyszę.
- Przyszedłem po Animusa- rzekł szatyn wręczając mi Nuntiusa.
   Nuntius z wyglądu przypomina niebieski, owalny kamień. Jest to jednak przedmiot służący przekazywaniu wiadomości. Wytłumaczę to używając terminów pocztowych. "Nadawca" chcąc przesłać "list" dotyka tego kamienia (ale ma on wtedy czarny kolor) i wlewa do niego swoje myśli , które chce przekazać (wtedy kamień staje się niebieski). Następnie kamień przekazuje się jednemu z B.B. a oni mają za zadanie dostarczyć go do adresata.  Przekaz zawarty w kamieniu aktywuje się jedynie przy dotknięciu Nuntiusa przez tą istotę do której jest zaadresowana jego treść. Tak więc tylko "adresat"  może poznać co zawiera wiadomość. Po przekazaniu zawartych w sobie wieści kamień staje się czarny, aż do kolejnego użycia. To tyle o-że tak powiem- "Anielskiej Poczcie".
Treść przekazu była krótka i jasna: "Animusem zajmie się Humilis. Pomóż posprzątać powstały bałagan ale pamiętaj o swojej duszy".
- Jak zwykle Gabryś jest konkretny -powiedziałam. Na co Risus parsknął śmiechem, natomiast Humilis zgromił mnie wzrokiem.
-Dobrze listonoszu rób co do Ciebie należy- uśmiechnął się kpiarsko blondyn. Po czym zwrócił się teatralnym szeptem do ucha Jenny która do tej pory stała wlepiając w nas ślepia- Uważaj mała, teraz ten szatyn będzie się tobą opiekował. I nie wiadomo czy przypadkiem nie zechce sprawić że omdlejesz mu w ramionach.
Na te słowa Animus się zaczerwienił a Biały Brat zbladł ze zgorszenia. Po czym podszedł szybkim krokiem do duszy i złapał za ramię.
-Żegnam- rzekł zimnym tonem. Po czym wysłał mi myśl-"Bądź ostrożna i uważaj na swoją dusze Erro".
Chciałam mu odpowiedzieć, że szybko załatwimy sprawę i wszystko wróci na miejsce ale on już zniknął wraz z Jenny.
-To na placu boju zostaliśmy tylko my, co Nebula?- wesoło stwierdził blond anioł. - Myy. Ty i ja.
- Mgliście to widzę -burknęłam.
- Słucham? To tylko dwie dusze. A po za tym to Twoja strefa. To jak mecz na własnym podwórku.
- Nie chodziło mi o to tylko o nas -odparłam z lekkim rozbawieniem.- Do dzieła!
Byłam dobrej myśli i pełna zapału. Nie co dzień bowiem zaganiać miałam piekielnych zbiegów z powrotem do czeluści. Nowa przygoda zapowiadała się tym bardziej ciekawie, że czułam że w tym meczu ostateczną stawką może być moja dusza. A nic tak nie podnosi adrenaliny niż taniec na granicy piekielnej otchłani...

____________________________________________

* z łac. Mgła (tak zwraca się do mnie Risus, reszta aniołów nazywa mnie Erro tzn. Błąkająca się)
** Formy towarzyskie do których stosować powinni się wszyscy w rozmowie z wszystkimi aniołami
*** z łac. Szalony Śmiech
**** pogardliwie o niższych kastach w Piekłach
***** z łac. Pokorny Sługo

niedziela, 4 września 2011

Rozdział 2

      Szłyśmy już jakiś czas. Zdążyłam jej krótko przybliżyć to co ją teraz czeka (tzn. zostanie poddana testowi czy jest już zepsuta do końca a może jest dla niej szansa na odkupienie). Teraz podążałyśmy w ciszy. Cisza była tylko na zewnątrz. W głowie słyszałam piskliwy dźwięk głosu wewnętrznego Animusa. 
-Nawet nie spytała mnie jak mi na imię!- oburzyła się w myślach dziewczyna - Nie obchodzi ją to czy co. Co z niej za przewodnik. Nie udzieliła mi żadnej rady. Zimna jak ryba. traktuje mnie przedmiotowo. Wredna suka z niej i tyle. -Oj żeby wiedziała jak bardzo bliska jest prawdy- Kurde, zapomniałam. A jeśli w tej chwili też mi czyta w myślach. Kurna muszę przestać o niej myśleć. Myśl o czymś przyjemnym. O na przykład o tej pięknej torebce od Prady, którą kupiłaś na wyprzedaży w lumpie. Była jak nowa. Wszystkie koleżanki mi zazdrościły.  Pamiętam ich zaskoczenie i zazdrosne spojrzenia.-W jej umyśle zrodził się obraz torebki i pojawiły się wspomnienia z pracy. Jaka ona płytka.
      Nie cierpię tego jak nagle ze Strefy Mgły przerzucona zostaję we wnętrze wspomnień danej duszy. W jednej chwili stałam we mgle a już w następnej w biurze bankowym. Ciekawie urządzonym i nowoczesnym. Ładnie i elegancko ubrane pracownice spoglądały właśnie na niewysoką brunetkę, która weszła lekko spóźniona. Ubrana na szaro w dobrze skrojony żakiet i ołówkową, uwydatniającą zgrabne pośladki spódnice. Jednak w oczy najbardziej rzucała się torebka w panterkę. Od Prady. 
Że ja muszę to oglądać. torebka ni w ząb jak dla mnie nie pasuje do reszty. Ale chyba ja tak tylko myślę. Umysły pracownic mimo, że to wspomnienia Animusa nie mają przede mną tajemnic. Czuję w nich zawiść i zazdrość. 
O torebkę?! 
Brunetka z wyższością spogląda na koleżanki. Duma ją rozsadza od środka.
-Wow Jenny jaka świetna torebka. Od Prady prawda? Ależ musiała kosztować...-rzekła jedna z koleżanek.
-Zaoszczędziłam trochę no i mam- skłamała brunetka.
-Chyba całą wypłatę na to straciłaś, co?
-Ej ale ona nie jest z jakiegoś dawnego sezonu?- dodała spostrzegawczo inna.
-Od kiedy to znasz się na modzie? Od roku chodzisz na zmianę w tym samym. Jakbyś tylko te trzy komplety miała w swojej szafie.-odpowiedziała przesłodzonym tonem Jenny- Wystarczy spojrzeć na Ciebie i wiadomo, że nie znasz się na modzie. Więc stul dziób i nie komentuj. To się nazywa styl retro. 
Koleżanka zawstydziła się. A brunetka w duszy zaśmiała się z niej. Uwielbiała pokazywać innym gdzie ich miejsce. Bo gdzie tym głupim kurom do niej. Ona jest piękna, inteligentna i to na nią wszyscy się patrzą z podziwem.
     Znów stałam w zamglonym lesie. Animus koło mnie zaśmiewał się w myślach ze swoich wspomnień. Dziewczyna nie żałowała swojego zachowania i postawy wobec innych.
-No cóż pierwszy test za nami- rzekłam.
-Jak to za nami?- zdziwiła się Jenny- Przecież nic się nie działo...A już wiem! Testem było milczenie? Tak?- a w myślach dodała czyli udało mi się. Przeszłam pierwszy test pomyślnie.
-Zależy co uważasz za pomyślne-spojrzałam na nią z uśmiechem, którego ona oczywiście nie mogła zobaczyć.
-No że nie trafię do piekła. Milczałam przecież.
-Haha- prychnęłam ubawiona- To nie milczenie było sprawdzianem.
-A co?- zdumiona spojrzała na mnie.
-Wspomnienie, to o torebce- odparłam a ona zamilkła na moment.
-O Boże! Ona widzi moje wspomnienia. -kołatało jej w głowie, a głośno rzekła- Aale to przecież byyło dawno. Nie powinny się liczyć moje grzeszki z kiedyś... Za to byłam sądzona przecież, prawda.
-Za to tak. Ale chodzi o to co poczułaś wspominając to zdarzenie. No więc? Co czułaś Jenny?
-Jaa...-dotarło do niej- Przepraszam..
Teraz to już zupełnie chciało mi się śmiać. Mnie przeprasza?
-Jedna wskazówka-powiedziałam.- To Twój los się waży nie mój. Więc nie przepraszaj. Idziemy dalej.
Ruszyłyśmy. Ona zamyślona oraz kajająca się w myślach i ja lekko rozbawiona jej postawą. 
Nie uszłyśmy jednak za daleko. Poczułam anielską (tylko nie wiedziałam jeszcze, którą niebiańską czy piekielną) obecność we mgle. Co było niedopuszczalne w chwili gdy miałam podopieczną. Co gorsza poczułam też obecność Animusów przy wrotach do piekieł.
-Co tu się dzieje do licha?!- zaklęłam pod nosem. 
Teleportowałam się z moją podopieczną najpierw na polane spotkań, gdzie czułam obecność anielską. W świetle księżyców ujrzałam czekającego tam na mnie Risusa. Zrozumiałam, że czekają mnie problemy...