czwartek, 20 marca 2014

Rozdział 28



- Eehmm.- nagłe chrząknięcie, przybyłego z powrotem Gravisa, przerywa wzruszający moment. - Nie chciałbym przeszkadzać w umizgach…
Anioły odrywają się od siebie. Jednak gwałtowność tego ruchu sprawia, że lekko sponiewierany Risus chwieje się. Bellus łapie go pod rękę i podtrzymuje. Ja natomiast cofam się o kilka kroków od nich. Tym bardziej, że Gravis nie przybył sam. Wraz z nim pojawiło się sześć aniołów ciemności, ubranych jak wojownicy. Nie podoba mi się to, jak stoją i patrzą na mnie.
- Czy ty nie miałeś przypadkiem zająć się torturami? – pyta nerwowo wielkolud.
- Tą przyjemność zostawiłem Nox. Nie martwcie się, nasi więźniowie są w dobrych rękach. – odpowiada i uśmiecha się znaczącą, aż mnie ciarki przechodzą. – Widzę, że wróciłem we właściwym momencie. Pojawił się kolejny potwór, a wy zamiast walczyć tulicie się do siebie jak dzieci.
Milknie, jednak wtedy jego kompani wyciągają broń i próbują mnie zamknąć w kręgu. Domyślam się, że porozumiewa się z nimi myślowo. Sama ponownie próbuję nawiązać kontakt z Risusem i Bellusem, ale znów mi się to nie udaje. Na szczęście tym razem przy próbie wymiany myśli nie warczę. Domyślam się, że oni obecnie dyskutują żarliwie ze sobą i z Gravisem. Nagle Risus wygląda jakby się wściekł, oczy mu ciemnieją, a zęby zaciskają. Szybkim ruchem wyciąga w stronę Czarnego Rycerza Nocti-Gladiusa. Lecz ten stoi w bezruchu, a na jego twarzy widnieje uśmiech, który nie wróży nic dobrego. Bez trudu łapię o co tu chodzi. Gravis prowokuje moich zaprzyjaźnionych aniołów ciemności, a ci znając ich zaraz zrobią  coś głupiego.
„Gravis! Ty skrzydlaty dupku! Niech cię jasność pochłonie!” – warczę wściekle w myślach.
„Tulia?” – jego myśl w mojej głowie jest dla mnie ogromnym szokiem. Niesie ze sobą tyle nostalgii, ale też bólu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz