sobota, 29 września 2012

Rozdział 22



Ni stąd, ni z owąd, ku mojej niewysłowionej uldze, pomiędzy młotem a toporem pojawia się Nocti-Gladius, który przyjmuje na siebie impet uderzenia. Kilka długich sekund jedna broń napiera na drugą tuż nad moją głową. Następnie miecz triumfuje, z mocą odpycha młot od siebie i co ważniejsze ode mnie.
- Dzięki – szepczę ledwo słyszalnie.
"Nie ma za co Mgiełko" – odpowiada słodki lecz kpiący damski głos w mojej głowie.
"Nox? " – nie mogę ukryć mojego zaskoczenia. Moja uwaga była tak skoncentrowana na Nocti-Gladiusie, nie na osobie tym mieczem władającym. Byłam przekonana po prostu, że to Risus mnie uratował. Na pewno nie spodziewałam się pomocy ze strony rudej anielicy.
"A kogo się spodziewałaś? " – Nox patrzy na mnie nie kryjąc swego rozbawienia odbijając bez trudu kolejny atak młotem. - " Swojego blondaska na białym rumaku? "
Rumienie się mimowolnie, ciesząc że dzięki mgle nikt tego nie widzi. Czuję się głupio z myślą, że anielica tak po prostu bez żadnego czytania w myślach trafiła w sedno.
"Po prostu dziękuję" – mamroczę w myślowy eter.
W odpowiedzi słyszę tylko podszyty szyderstwem chichot Nox. Obserwuję jak walczy z trollowatym. Wygląda jakby się z demonem bawiła. Bez trudu odskakuje przed mocniejszymi uderzeniami, słabsze zatrzymuje. Jakby tego było mało w międzyczasie sama atakuje i to bardzo skutecznie. Patrząc na nią przysięgam sobie zdobyć miecz i w wolnej chwili poduczyć się walki nim. Nox wykonuje kolejne cięcie mieczem. Olbrzym jest zbyt wolny i Nocti-Gladius wchodzi w jego biodro jak nóż w masło. Chwile chwiejnie stoi na nogach wrzeszcząc w niebo głosy, a potem już tylko skamle i upada z wielkim hukiem.
"Nic Ci się nie stało? " – pyta Risus z troską w głosie, pojawiając się nagle bardzo blisko mnie.
"Nic. Dzięki pomocy Rudej" – odpowiadam jak najbardziej lekkim tonem, tak jakby moja duma nie ucierpiała.
"To dobrze" – rzuca i odsuwa się lekko.
Dopiero teraz zauważam, że Gravis zakuwa nieprzytomnego Minotaura w kajdany wykute w ogniu piekielnym. Uświadamiam sobie, że pewnie z Nox unieszkodliwili go chwilę przed tym zanim mnie uratowała. Bellus też poradził sobie już z Angel i obwinął łańcuchem. Ruda opiera nogę o cielsko trollowatego i siłuje się oburącz z mieczem, który utknął w biodrze demona.
- Pomogę – oferuje Bellus.
- Wydaje Ci się, że dasz radę Wielkoludzie? – pyta Nox z lekkim powątpiewaniem. Ale ustępuje i puszcza miecz – Proszę bardzo. Spróbuj…
Anioł  chwyta trzon Nocti-Gladiusa i bez większego problemu uwalnia miecz.
- Proszę – mówi, oddając go oniemiałej właścicielce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz