- Nic. – odpowiada anioł przybierając
najbardziej niewinną minę jaką widziałam.
Mówiąc to cofa dłoń od karku chłopaka
i uśmiecha się. Rafal znów może się poruszyć, odsuwa się od Risusa z wyraźnym
przestrachem.
- Jasne – mówię i z Bellusem podchodzimy
bliżej. Na szyi chłopaka w miejscu gdzie spoczywała dłoń Risusa widnieje płonąca
czarna szóstka.
- Co tam jest? To piecze! – jęczy młody człowiek
widząc jak wpatrujemy się w jego kark.
- Zostałeś Naznaczony – szepcze Bellus z
podziwem.
- Naznaczony? – chłopak uspakaja się i
wydaje się pochłonięty rozmyślaniem nad znaczeniem tego co usłyszał. Słyszę jak
trybiki w jego głowie ruszają w ruch.
"Co do piekieł ma to znaczyć?! Naznaczony?"
– wściekam się i odruchowo rzucam się w stronę blondyna. Ten stoi spokojnie i nawet nie uchyla się gdy uderzam go pięściami
w pierś. Po chwili łapie moje dłonie i nie puszcza mimo, że rażę go
elektrycznością, która we mnie pozostała po walce.
"Spokojnie Nebula. Mieliśmy trzy
opcje co zrobić w związku z człowiekiem będącym świadkiem naszej obecności" –
mówi.
"Niby jakie?" – czuje że moja złość
powoli wygasa. Jednak dalej staram się wyrwać z uchwytu.
"Zabić, wymazać wspomnienia lub
Naznaczyć" – odpowiada za niego Bellus.
"Nie można wymazać jego wspomnień?
Puść mnie" – zwracam się do Risusa.
"A już nie będziesz mnie biła?"
– pyta, widząc przytaknięcie puszcza moja dłonie. Uff. Znów mam czucie. Anioł
kontynuuje - "Wymazanie wspomnień przez anioła ciemności równa się
popadnięciem w obłęd przez delikwenta. Tylko Świetliki[1]
potrafią to zrobić bez uszczerbku dla psychiki człowieka. Jakbym go uśmiercił tobyś
jeszcze bardziej się wściekła, a mimo że do twarzy Ci z tym uczuciem, to obawiam
się lekko tego jak wpadniesz w prawdziwy szał. "
"Haha. Czy Ty się właśnie
przyznałeś, że istnieje coś czego się boisz? Oo ja nie mogę" – Bellus jest
tak rozbawiony, że jego śmiech pewnie słychać w Niebie. Ja też zaczynam się śmiać.
"Nie boje się! Źle to ująłem… Ja…
Chodziło mi o …" – próbuje się blondyn tłumaczyć, ale jakoś mu to nie
idzie. Każda próba usprawiedliwienia zostaje zagłuszona przez nasz chichot.
Śmiech posiada taką niebywałą moc, że
potrafi zjednoczyć w sobie osoby postronne, nie dopuszczone do jego źródła. Tak
jest i teraz. Nasz rechot wyrywa z zadumy Rafała, który mimo pierwszego
zdumienia dołącza do nas. Risus robi się, aż czerwony ze złości i bezradności, co wywołuje kolejne salwy śmiechu. Patrzę poprzez łzy wywołane
śmiechem na trójkę towarzyszów i czuję, że zapamiętam ten moment na zawsze.
Będę nim długo ogrzewała puste i samotne stulecia w Całunie Mgły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz