Pomiędzy Czyśćcem a Piekłem rozpościera się tak zwana ziemia niczyja, którą nazywa się też Strefą Mgły. Tam na ostateczną próbę wysyłane są grzeszne dusze, które jednak rokują jeszcze nadzieję na ocalenie przed Czeluścią. W tym miejscu żywot swój wiedzie znudzony Przewodnik, który przeprowadza dusze przez test. Monotonie tą przerywa ucieczka dusz z Piekieł. Przewodnik na rozkaz archanioła Gabriela pomaga jednemu z aniołów ciemności w wyłapaniu uciekinierów. Jednak stawka okazuje się wyższa.
niedziela, 29 grudnia 2013
Do czytających
Przepraszam, że ostatnio nic nie dodałam. Po prostu opuściła mnie wena oraz skrzydła przycięła rzeczywistość. W ogóle zastanawiam się czy ktoś moje wypociny czyta. Czy sens jest ciągnąć historię. Pozdrawiam.
niedziela, 7 kwietnia 2013
Rozdział 26
"To jaki jest haczyk?" – pytam
nie zwracając uwagi na głupkowate zachowanie aniołów. Tylko spoglądam z
niepokojem na Rafała, który siadł pod drzewem i co chwila dotyka się w miejscu
gdzie teraz widnieje znak Czeluści. Teraz trudniej czytać co mu lata po głowie.
Wyczuwam tylko, że jest zdezorientowany i lekko zmęczony.
"Ta jak zwykle swoje" – mówi z
dezaprobatą blondyn.
"A więc?"
"Uparciuch z tej Nebuli, prawda?"
– zwraca się do Bellusa, robi to aby mnie zirytować. Udaje mu się. Czuję, że mi
żyłka zaraz skoczy. Ale jeszcze raz próbuję.
"Słucham, no powiedz mi Riss …"
- mówię, powoli ważąc słowa.
"Tylko nie Riss!"- przerywa.
"Riss, Riss" – delektuję się
tym słowem i rozdrażnieniem jakie wywołuje - "Jaki jest haczyk w tym całym
byciu Naznaczanym." – W duchu powtarzam sobie, żeby być spokojną.
"Masz te swoje kobiece dni czy jak?
Bo widzę, że emanujesz Umbre i ledwo je hamujesz" – uśmiecha się wrednie.
"Riss"- tym razem już warczę. Czuję
jak wzbiera we mnie ciemna energia. - To nie może być bestia – myślę – przecież
ta głupia kłótnia nie mogła jej przebudzić…
"Nebula?" – głos Bellusa
dochodzi jakby z daleka. - "Coś Ty Riss narobił! Co się z nią dzieje?"
"Nebula, spokojnie" – szepcze Risus
unosząc dłonie w geście uspokajania, cofam się warcząc. Wszystko widzę jak za
mgłą i tak trochę w zwolnionym tempie. Risus i Bellus z niepokojem przysuwają
się do mnie. Tymczasem Rafał patrzy na mnie, po czym gwałtownie wstaje
i zaczyna się powoli cofać, jak najdalej ode mnie. Robię znów kilka kroków w tył.
i zaczyna się powoli cofać, jak najdalej ode mnie. Robię znów kilka kroków w tył.
- Chcą Cię osaczyć i pojmać – szepcze mi
w głowie mój własny głos, ale to nie jest moja myśl. – Zaraz wyjmą broń. - Nie,
to moi przyjaciele – Myślę.
Jednak po chwili stwierdzam, że ten głos
ma rację. Ręka Olbrzyma powolnym ruchem zmierza ku biodrze, gdzie przymocowany
ma miecz. Ten gest przelewa czarę. Nie jestem w stanie opanować swoich
gwałtownych emocji. Wiem, ze Risus wysyła ku Bellusowi myśli, niby na wspólnej
częstotliwości ale nie jestem już w stanie zrozumieć jego słów. Zamykam oczy. Czerwona
fala wylewa zalewa mnie niczym fala tsunami. Zabiera ze mnie resztę człowieczeństwa.
Tym razem jestem świadoma całego przeobrażenia. Okropny ból wyrastających
nowych kości. Swędzenie i pieczenie gdy moja skóra rozrasta się i pokrywa
twardymi łuskami. Koszmarnie wyżynające się nowe zęby. Fale bólu rozchodzą się
po całym ogromnym cielsku i wracają dwa razy większe. Gdy już wydaje mi się, że
zniknę w tym cierpieniu. Wszystko uspokaja się. Otwieram oczy. Świat, który
teraz wydaje się inny. Drzewa, ziemia oraz wszystko emanuje aury[1]
w swój własny, odmienny sposób. Wszystko co naturalne utkane jest z Lucis –
pobłyskując złotym blaskiem. Natomiast budynek w którym przebiegła walka nie
posiada widocznej aury. Wydaje się przez to martwy. Dopiero bardziej skupiając
wzrok zauważam, że otacza go cienka warstwa zmieszanych kolorów. Dziwne to.
Kątem oka dostrzegam ruch. Jakieś 50 metrów ode mnie jeden z prawej, drugi z
lewej z ziemi podnoszą się moi nie tak dawni przyjaciele. Widzę ich w całej ich anielskiej okazałości. Obaj mają piękne imponujące
skrzydła oraz wyglądają jak ucieleśnienie greckich bogów. Jednak teraz
dodatkowo otacza ich srebrna aura. Wyczuwam, że to Umbre. Bellus dobywa miecza
i powoli skrada się w moją stronę wpatrując się we mnie z oczekiwaniem. Risus też
rusza, ale Nocti- Gladius dalej spoczywa w upięciu na plecach.
środa, 3 kwietnia 2013
Rozdział 25
"Dobrze skoro już się wszyscy uspokoili…"
– Bellus znów zachichotał, ale zgromiłam go wzrokiem i się trochę opanował – "to
może wreszcie dowiem się o co chodzi z byciem Naznaczonym?" – zapytałam.
"Naznaczenie oznacza, że nasz drogi
kolega będzie teraz posiadał dar widzenia istot
z naszego świata. Został oznaczony przeze mnie, anioła ciemności więc teraz jego dusza należy do Otchłani i …" – odpowiada Risus, ale mu przerywam.
z naszego świata. Został oznaczony przeze mnie, anioła ciemności więc teraz jego dusza należy do Otchłani i …" – odpowiada Risus, ale mu przerywam.
"Skazałeś go na wieczne potępienie!?”
"Spokojnie Nebula, daj mu wyjaśnić"
– staje po stronie Risusa Bellus.
Blondyn prycha z oburzeniem, po czym kontynuuje
przerwany wątek :
"To prawda, że nie ma już szans na
Niebo. Ale nie mam tego złego co by…" - przerywam mu chrząknięciem - "Chodzi
o to, że w chwili kiedy nasz drogi studencik zgodził się sam z siebie współdziałać
z nami. To znaczy z Tobą…"
"Risus!" – krzyczymy z Bellusem
jednocześnie.
"Dobra. Współdziałając z nami automatycznie
zrezygnował ze swojego Anioła Stróża. A bez ochrony Jaśniutkiego[1]
i bez Naznaczenia stałby się potencjalną ofiarą kolejnych opętań. Jedyną szansą na Niebo byłoby go zabić, ale
wtedy nigdy do końca nie wiadomo co na tym Sądzie orzekną. A tak teraz do końca
ludzkiego życia będzie przeżywał przygodę. Dodatkowo jeśli się dobrze przysłuży
naszym to trafiając do Piekła nie dostanie się tam jako zwykły, szary, ukarany Animus
lecz pełnoprawny obywatel. Z czasem może nawet dostać skrzydła." – uśmiecha
się przy tych słowach kpiąco - "Jak podoba Ci się ta opcja?"
"Wydaje mi się lekko naciągana, ale
coś w tym musi być" – przyglądam mu się z powagą - "Kłamać nie
możesz, ale jedno można Ci przyznać. Risus jesteś niezły w nie mówieniu prawdy."
"Taki komplement z twych ust. Czysta
słodycz. " – mówi i puszcza do mnie oczko. Na co nasz
Olbrzym parska śmiechem.
wtorek, 15 stycznia 2013
Rozdział 24
- Nic. – odpowiada anioł przybierając
najbardziej niewinną minę jaką widziałam.
Mówiąc to cofa dłoń od karku chłopaka
i uśmiecha się. Rafal znów może się poruszyć, odsuwa się od Risusa z wyraźnym
przestrachem.
- Jasne – mówię i z Bellusem podchodzimy
bliżej. Na szyi chłopaka w miejscu gdzie spoczywała dłoń Risusa widnieje płonąca
czarna szóstka.
- Co tam jest? To piecze! – jęczy młody człowiek
widząc jak wpatrujemy się w jego kark.
- Zostałeś Naznaczony – szepcze Bellus z
podziwem.
- Naznaczony? – chłopak uspakaja się i
wydaje się pochłonięty rozmyślaniem nad znaczeniem tego co usłyszał. Słyszę jak
trybiki w jego głowie ruszają w ruch.
"Co do piekieł ma to znaczyć?! Naznaczony?"
– wściekam się i odruchowo rzucam się w stronę blondyna. Ten stoi spokojnie i nawet nie uchyla się gdy uderzam go pięściami
w pierś. Po chwili łapie moje dłonie i nie puszcza mimo, że rażę go
elektrycznością, która we mnie pozostała po walce.
"Spokojnie Nebula. Mieliśmy trzy
opcje co zrobić w związku z człowiekiem będącym świadkiem naszej obecności" –
mówi.
"Niby jakie?" – czuje że moja złość
powoli wygasa. Jednak dalej staram się wyrwać z uchwytu.
"Zabić, wymazać wspomnienia lub
Naznaczyć" – odpowiada za niego Bellus.
"Nie można wymazać jego wspomnień?
Puść mnie" – zwracam się do Risusa.
"A już nie będziesz mnie biła?"
– pyta, widząc przytaknięcie puszcza moja dłonie. Uff. Znów mam czucie. Anioł
kontynuuje - "Wymazanie wspomnień przez anioła ciemności równa się
popadnięciem w obłęd przez delikwenta. Tylko Świetliki[1]
potrafią to zrobić bez uszczerbku dla psychiki człowieka. Jakbym go uśmiercił tobyś
jeszcze bardziej się wściekła, a mimo że do twarzy Ci z tym uczuciem, to obawiam
się lekko tego jak wpadniesz w prawdziwy szał. "
"Haha. Czy Ty się właśnie
przyznałeś, że istnieje coś czego się boisz? Oo ja nie mogę" – Bellus jest
tak rozbawiony, że jego śmiech pewnie słychać w Niebie. Ja też zaczynam się śmiać.
"Nie boje się! Źle to ująłem… Ja…
Chodziło mi o …" – próbuje się blondyn tłumaczyć, ale jakoś mu to nie
idzie. Każda próba usprawiedliwienia zostaje zagłuszona przez nasz chichot.
Śmiech posiada taką niebywałą moc, że
potrafi zjednoczyć w sobie osoby postronne, nie dopuszczone do jego źródła. Tak
jest i teraz. Nasz rechot wyrywa z zadumy Rafała, który mimo pierwszego
zdumienia dołącza do nas. Risus robi się, aż czerwony ze złości i bezradności, co wywołuje kolejne salwy śmiechu. Patrzę poprzez łzy wywołane
śmiechem na trójkę towarzyszów i czuję, że zapamiętam ten moment na zawsze.
Będę nim długo ogrzewała puste i samotne stulecia w Całunie Mgły.
Subskrybuj:
Posty (Atom)