wtorek, 25 października 2011

Rozdział 8

      Jakiś czas później siedziałam z Risusem przy ognisku, które rozpaliłam w czasie, gdy on udał się po Animusy.  Manipulant był w letargu, natomiast ten drugi łypał na nas wzrokiem pełnym nienawiści.
"Zanim ruszymy w dalszą pogoń musimy doprowadzić się do porządku- wysłał mi myśl Risus, lustrując mnie wzrokiem. Wróciliśmy do tej formy porozumiewania się ze względu na obecność więźniów.- "Najlepiej teleportujmy się pod Bramę Piekieł i udajmy do mojego lokum w Domu Mroku, gdzie się ogarniemy, ok?"
"No nie wiem, nie możemy tego zrobić tutaj?"- spytałam ciaśniej otulając się kocem.
"I tak musimy odstawić tych dwóch Animusów"- ukazał na zbiegów-" No i dowiedzieć gdzie podziała się reszta naszych zagubionych duszyczek..."
"Czy nikt inny ich nie ściga?"
"Mój kompan Bellus* miał ich wyśledzić"-stwierdził.
"Może już ich złapał?"- spytałam z entuzjazmem.
"Może"- odparł, ale po jego minie widziałam, że szczerze w to wątpi.- "To koniec biwakowania, ruszamy smoczku."
Normalnie zripostowałabym to jakoś, ale obecnie nie czułam się na siłach. A po za tym moje myśli popłynęły już w inną stronę. Piekło to nie jakieś tam turystyczne tereny, gdzie wpadasz, oglądasz i wracasz do siebie. Podobno wizyta w nim pozostawia na kimś kto tam się zapuścił straszliwe piętno. No, dobra przyznam się. Trochę przerażała mnie pierwsza wizyta w Czeluściach. Choć pokrzepiałam się myślą, że to dobra okazja do rozejrzenia się po Piekle. Zawsze mogę tam trafić, nieprawdaż? Fajnie więc by było mieć jakieś pojęcie co do tego jak tam naprawdę jest. I jeszcze co najgorsze on tam gdzieś. Gravis...
"Dobra dasz radę się sama teleportować?"-głos Risusa wyrwał mnie z tych mrocznych myśli. Nie odpowiedziałam mu, tylko od razu przeniosłam się pod Bramę Piekieł. Dzięki temu zapewniłam sobie chwile samotności. Wykorzystałam ją na uspokojenie i odepchnięcie myśli o nim... Na pewno go nie spotkam. Myśl pozytywnie- powtarzałam sobie.
      Brama do Piekieł porażała swoim ogromem i przepychem. Wielkie cztery metrowe wrota wykute z niespotykanego na Ziemi czarno-czerwonego metalu. Ozdobne płaskorzeźby przedstawiały nagie ciała, naturalnego wzrostu splątane ze sobą w przedziwnych pozach. Niewątpliwie artysta, który je stworzył posiadał ogromny talent. Wyglądały bowiem, jak żywe. Choć przez głowę przeszła mi myśl, że to mogli być kiedyś żywi... Wszystko było prawdopodobne. Poza tym Brama ta pulsowała ogromem ciemnej i mroczne energii. Wystarczyło, że stanęłam zbyt blisko a robiło mi się strasznie gorąco.
"Zosia samosia"-stwierdził Risus pojawiając się obok wraz z naszymi więźniami. Po czym spojrzał z szaloną czułością na Bramę i wysłał mi szept-"A o to i drzwi do mego domu. W przenośni oczywiście..."
"Taaa... rozumiem. Aż taka głupia nie jestem."-odpowiedziałam-"A klucze wziąłeś jak wychodziłeś?"
"O kurcze, chyba zapomniałem"- odparł zaniepokojonym tonem.
"Bardzo śmieszne"- parsknęłam- "Wiem, że wystarczy iż położysz na nich dłoń, a staną otworem"
"Gdzie ta cholerna dłoń?"-zachichotał udając że jej szuka po kieszeniach.- "Zawsze mi się gubi.."
"Kretyn..."-rzuciłam z uśmiechem.

Ruszył krok ku Bramie, po czym nagle zatrzymał się i się namyślał.
"Masz stracha?"- zapytałam ironicznie.
Nagle obrócił się twarzą do mnie. Znów miał ten nieodgadnięty wyraz twarzy.
"Co jest?"-spytałam już zaniepokojona.
Szybkim ruchem przybliżył się do mnie. Spojrzał mi w oczy. Lazurowe niebo- przyszła mi myśl do głowy na określenie koloru jego oczu w tym momencie.
"Ufasz mi Nebula?"- zadaje mi pytanie. Dziwne pytanie. On jest aniołem ciemności. A takim nie można mu ufać.
"Tak"- nie potrafię odpowiedzieć wymijająco gdy tak wierci mnie na skroś wzrokiem. Poza tym owijanie nie ma sensu. Oboje wiemy, że gdybym nie ufała powiedziałabym mu to wprost.

Potem wszystko się dzieje niezwykle szybko. Przygarnia mnie do siebie i otacza ramionami.
"Co do cholery robisz? Zachciało Ci się amorów! Puść"-wysłałam mu myśl próbując się oswobodzić, aby choć trochę wydawać się niedostępną. Niech nie myśli, że tak łatwo mu nie ulegnę! Nie odpowiedział. Wierciłam się więc i próbowałam wyrwać się z jego ramion. Ale nie mogłam. Anioł pulsował bowiem energią czerpaną z bliskości wrót. Czułam, że ta energia przepływa z niego we mnie. A więc chce mnie podładować a nie pocałować. Dotarło do mnie. Skrzyczałam się w myślach za idiotyzm. Nagle przepływ energii zwiększył się. Nie było to jednak miłe uczucie. Risus emanował bowiem energią Umbre. Dla kogoś z Piekieł pewnie było by to przyjemne, natomiast dla mnie okropne. Jakbym płonęła od środka. Co innego gdy napędza Cię 60 Wolt własnego zła, a gdy 6milionów Wolt pochodzące od najbardziej plugawych i mrocznych istot. Czułam, że moja psychika tego nie zniesie. Bo nie licząc bólu spowodowanego płonięciem przed oczyma przelatywały mi najgorsze sceny jakie można było sobie wyobrazić. Wspomnienia pełne sadyzmu, bólu i ciemności...
-Risus, prooszę nie-wyszeptałam tuż przed tym zanim poczułam że ogień mnie pochłonął całkowicie...

__________________________________________________________
* łac. Czarujący

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz